Mój język ojczysty – polski czy grecki?

Z okazji Międzynarodowego Dnia Języka Ojczystego, który przypada na 21 lutego, postanowiłam podzielić się z Wami moimi rozważaniami na temat mojego języka ojczystego. Jestem ciekawa, czy ktoś z Was ma podobne doświadczenia lub przemyślenia na ten temat.

Kim jestem – Polką czy Greczynką?

Urodziłam się w Polsce, moi rodzice są Polakami, jednak w wieku 6 lat wyjechałam wraz z rodziną do Grecji, i już nigdy do Polski na stałe nie wróciłam.

W Grecji jestem Polką, a w Polsce – Greczynką. Chociaż już od kilku lat i to się zaczęło zmieniać, ponieważ gdy mówię, ile lat spędziłam w Grecji, to zazwyczaj odpowiedź od Greków brzmi: To ty już Greczynka jesteś, nie Polka!

Ja sama uważam siebie za Polkę (z racji pochodzenia), ale czuję się bardziej Greczynką pod względem mentalności i zachowania.

Który język jest moim ojczystym?

Od momentu, gdy jako dziecko zamieszkałam w Grecji, uczyłam się jednocześnie dwóch języków: polskiego i greckiego. Językiem polskim posługiwałam się w domu i w szkole, natomiast na zajęciach pozaszkolnych i w życiu codziennym mówiłam po grecku.

Dzięki temu wyrosłam na osobę dwujęzyczną, czyli taką, która posługuje się płynnie dwoma językami. Płynnie nie oznacza, że bez błędów, bo każdy robi błędy, nawet jeśli mówi tylko jednym językiem. Ja natomiast tych błędów robię znacznie więcej, bo aż w dwóch językach 🙂

To, że mówię dwoma językami, zawdzięczam moim rodzicom, którzy nie ograniczali mojego kontaktu z żadnym językiem. Niestety znam dzieci, które urodziły się w Grecji, a po grecku nie mówią, ponieważ są zamknięte w polskim środowisku. Albo na odwrót. Uważam, że jest to krzywdzące dla tych dzieci, ponieważ od urodzenia mogłyby poznać biegle dwa języki, co w przyszłości na pewno by im się przydało.

Dlatego moją córkę wychowuję na osobę trzyjęzyczną: ja i moja polska rodzina mówimy do niej po polsku, mąż i jego rodzina – po grecku, a w przedszkolu uczy się angielskiego. To najlepsze, co mogę dla niej zrobić.

Moja językowa historia

Dopóki chodziłam do szkoły, język polski był częściej obecny w moim życiu. W końcu w tym języku się uczyłam historii, geografii, pisałam wypracowania, wkuwałam regułki gramatyczne. Języka greckiego też się uczyłam w szkole, ale były to raczej lekcje luźne, poświęcone na odrabianie prac domowych z innych przedmiotów i w zasadzie żaden z uczniów nie przejmował się nauczycielką, która była Greczynką i nie potrafiła nam zwrócić uwagi po polsku.

Sytuacja zmieniła się, gdy poszłam na studia w Grecji. Na następnych kilka lat język polski zniknął z mojego życia, ponieważ wszystkie zajęcia odbywały się po angielsku i po grecku (studiowałam filologię angielską połączoną z grecką). Wypracowania, sprawdziany, egzaminy – wszystko było w tych dwóch językach. Językiem polskim mówiłam tylko w domu, ale było to na tyle mało, że w pewnym momencie zauważyłam, że zaczyna mi brakować słów.

Wtedy tym się nie przejmowałam, bo skoro uważałam siebie za Polkę, to jak mogłabym zapomnieć własnego języka? Trudności przyszły trochę później, gdy wyjechałam na studia do Anglii, gdzie wybrałam studia tłumaczeniowe z językiem polskim.

Okazało się, że zapomniałam, jak poprawnie pisać po polsku (nie mówię o ortografii, bo z tego zawsze byłam dobra, ale tworzyłam jakieś dziwne konstrukcje, które dziwnie brzmiały). Uświadomiłam sobie, że jeśli chcę zostać tłumaczem, to muszę odświeżyć sobie wiadomości o języku polskim.

Przez kilka następnych lat siedziałam z książkami do gramatyki polskiej i greckiej i na nowo uczyłam się tych języków. Będąc zwykłym użytkownikiem języka, nie zawsze zwraca się uwagę na przecinki i inne tego typu drobnostki, które jednak wpływają na przekazywany komunikat, a które tłumacz musi dokładnie zbadać i przełożyć na inny język.

Najbardziej brakowało mi kontaktu z żywym językiem polskim. Nie oglądam polskiej telewizji ani nie czytam wiadomości po polsku, dlatego też zaczęłam myśleć o pisaniu. Tak między innymi narodził się ten blog, dzięki któremu mogę pracować nad moim językiem polskim praktycznie każdego dnia.

W jakim języku mówię na co dzień?

To zależy od sytuacji. Z rodzicami rozmawiam po polsku, z siostrą używamy mieszanki polsko-greckiej (czyli takich słów, które w danym momencie przychodzą nam do głowy, czasem jest to dziwny zlepek tych dwóch języków), z moim partnerem mówię po grecku, a ze znajomymi z Anglii – po angielsku.

Jak język grecki zmienił moje postrzeganie świata?

Mówi się, że w każdym języku, którym się posługujemy, kreujemy sobie inną osobowość. Coś w tym musi być, ponieważ każdy język przedstawia świat trochę inaczej. W swoim życiu uczyłam się hiszpańskiego, norweskiego, francuskiego oraz czeskiego i rzeczywiście przez pryzmat języka można odbierać świat zupełnie inaczej.

Ale co takiego „innego” jest w greckim postrzeganiu świata? Bardzo dużo. Poniżej przedstawiam kilka punktów:

  • Bardzo szybko przechodzi się z osobami nieznajomymi na „ty” i to nie ma znaczenia, czy jest to osoba w tym samym wieku, czy starsza. Pamiętam, jak byłam w szoku, gdy moja nauczycielka tańca (około 20 lat starsza ode mnie) powiedziała mi, żebym mówiła do niej po imieniu. Ja miałam wtedy 10 lat. W kulturze polskiej byłoby to nie do przyjęcia.
  • Zwraca się uwagę na język ciała, bo nie wszystko wyraża się słowami. Wiem, że w każdym języku mowa ciała jest ważna, ale w języku greckim można przekazać bardzo dużo informacji tylko poprzez użycie mimiki czy gestów. Więcej o greckich gestach przeczytacie tutaj.
  • Nie wszystkie wyrazy można przetłumaczyć, ponieważ język opisuje rzeczywistość zakorzenioną mocno w kulturze danego narodu. I tak np. Grecy są bardzo dumni ze swojego filotimo, którego nie można przetłumaczyć jednym słowem na żaden inny język. Filotimo to poczucie honoru, dumy, szacunku i poświęcenia. To stawianie innych ponad siebie bez oczekiwania niczego w zamian. To bycie dobrym człowiekiem z czystym sercem. W języku polskim też takie słowa istnieją, np. górala też nie można przetłumaczyć na grecki bez opisania, kim taki człowiek jest i co robi.

Każdy język jest inny i odzwierciedla rzeczywistość znaną tylko użytkownikom danego języka, dlatego też…

DBAJMY O NASZE JĘZYKI OJCZYSTE (ile by ich nie było)

Uważam, że obowiązkiem Polaków (czy to w Polsce, czy za granicą) jest ochrona języka polskiego. Język polski, podobnie jak grecki, są językami niszowymi, co oznacza, że posługuje się nimi tylko określona liczba ludzi na świecie. Warto zatem o niego dbać, bo jest to piękny język. Zwłaszcza rodzice mieszkający za granicą powinni zwrócić uwagę na mowę ojczystą ich dzieci, ale też nie zamykać im dostępu do innych języków. Jest to ogromna inwestycja w przyszłość dzieci.

Podobną radę mam dla Greków, choć w przeciwieństwie do Polaków,  Grecy odczuwają dużo silniejszą więź ze swoim językiem i swoją ojczyzną. Obserwowałam ich, gdy mieszkałam w Anglii i w Czechach, a wyniki moich obserwacji mogę streścić następująco: Grek zawsze się przyzna, że jest Grekiem i widać, że jest dumny, gdy to mówi. Natomiast Polak nierzadko stara się ukryć swoje pochodzenie.

Czy zgadzacie się ze mną, że o język ojczysty należy dbać? Czy mieliście podobne doświadczenia do moich? Dajcie znać w komentarzu. Chętnie o nich poczytam.

Podobne wpisy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *